W naszej poprzedniej rozmowie mówiliśmy głównie o języku kaszubskim, tymczasem dotąd nie wyjaśniliśmy skąd w ogóle nazwa Kaszuby?
Do dziś nie jest to jasne i nie udało się wypracować teorii, z którą by się zgadzali naukowcy. Z całą pewnością jest to nazwa własna, w przeciwieństwie do narzuconej nazwy Pomorze, która oznacza „ziemię sięgającą po morze”, czyli była określeniem używanym z perspektywy spoza tej ziemi. Zwolennikiem tej teorii był najwybitniejszy historyk, który zajmował się Kaszubami i Pomorzem, prof. Gerard Labuda. W średniowieczu Kaszuby obejmowały ziemię od Gdańska po Roztokę na Pomorzu Przednim, z południową granicą przebiegającą od Fordonu, będącego dziś w granicach Bydgoszczy, wdłuż Noteci i Warty, niemal po Kostrzyn nad Odrą. To też przybliżone granice zasięgu kaszubszczyzny w okolicach 1000 roku. Zachodnimi sąsiadami Kaszubów w czasach powstawania państwa Piastów byli Obodryci, Słowianie zamieszkujący Maklemburgię i Pomorze Przednie. Wiele nazw własnych na Kaszubach nie ma dziś jasnego pochodzenia. Wiemy natomiast, że po raz pierwszy nazwę Kaszuby odnotowano 19.03.1238 r. w bulli papieskiej Grzegorza IX. Dokument dotyczył nadań ziemskich dla zakonu joannitów i przywoływał tytulaturę stosowaną przez jednego z pierwszych książąt z dynastii Gryfitów, Bogusława I (1127-1187), który w bulli nazwany został księciem Kaszub. Fakt, że został nazwany księciem Kaszub, a nie Pomorza, potwierdza teorię o tym, że nazwa Kaszuby była wówczas nazwą własną dla dzisiejszego Pomorza, od Gdańska po Roztokę. Na pamiątkę tej pierwszej piśmiennej wzmianki o Kaszubach od kilkunastu lat 19 marca świętujemy Dzień Jedności Kaszubów.
Kaszuby to nie tylko odrębny język, ale także własne symbole takie jak flaga i godło. Jaka jest ich historia i czy one są widoczne w przestrzeni publicznej?
Czarno-złota flaga Kaszub pochodzi od barw godła. Herbem Kaszub jest czarny gryf na złotym polu. Symbol ten pochodzi z herbu Księstwa Pomorskiego, czyli państwa Gryfitów, a na nasze tereny przywędrował najprawdopodobniej za sprawą średniowiecznych wypraw krzyżowych. O kaszubskich symbolach narodowych po raz pierwszy zaczęto myśleć na początku XX wieku. Wtedy też zaczęto wieszać publicznie flagi Kaszub. Nie było to dobrze odbierane przez władze – Polska dopiero co odzyskała miejsce na mapie. Na Kaszubach bardzo silny był żywioł niemiecki i takie działania oddolne związane z kulturą kaszubską w przestrzeni publicznej postrzegano jako zagrażające polskości albo wręcz jako działania separatystyczne. W czasach komuny praktycznie nie używano flagi kaszubskiej, jak już mówiliśmy nie wolno było tego robić i w ogóle wspominać o jakiejkolwiek odrębności. Po transformacji systemowej te elementy wróciły zarówno w przestrzeni publicznej, jak i w świadomości Kaszubów. Kaszubskim barwom nadano nowe znaczenie: czarny – ziemia i trud, a złoty – słońce i owoce ciężkiej pracy. Ma to symbolizować etos wytrwałej pracowitości Kaszubów. Od kilkunastu lat obchodzimy różne święta, które są okazją do wywieszania naszych flag, np. 18 sierpnia ustanowiono Dniem Flagi Kaszubskiej, na pamiątkę pierwszego publicznego wywieszenia kaszubskich flag 18.08.1929 roku. Jednak nasze flagi są obecne i widoczne na Kaszubach także poza świętami, szczególnie w sezonie letnim. Dodatkowo wiele firm z Kaszub na masztach przy zakładach pracy obok polskiej i unijnej flagi wiesza flagę kaszubską. Jednak, jak w wielu innych regionach Polski, do naszych symboli nie podchodzimy w typowo amerykańskim stylu i przeważnie flagi pojawiają się podczas świąt.
Zwalczano język, utrudnione było wywieszanie symboli narodowych, ale jest jedna dziedzina, która raczej jest zawsze dobrze odbierana i tam najłatwiej zachować stare tradycje – kuchnia i kulinaria. Jakie są charakterystyczne potrawy kaszubskie i czego warto tam skosztować?
Kulinaria na pewno dobrze się kojarzą – ze świętami, obiadem rodzinnym, z tym co przyjemne dlatego też tradycje kuchenne łatwo przechodzą z pokolenia na pokolenie i łatwiej zachować stare zwyczaje. Nie inaczej jest na Kaszubach – w kuchni kaszubskiej jest wiele potraw nieznanych w innych regionach. Dziś w wielu restauracjach serwuje się np. taką potrawę jak frikasë, czyli gotowany ryż podawany z białym sosem, z gotowanym kurczakiem i z agrestem, bądź z rodzynkami. Jest to także danie serwowane na weselach, komuniach, chyba najpopularniejsze podczas rodzinnych uroczystości. Wiele tradycyjnych potraw kaszubskich oczywiście opiera się na rybach – tam gdzie dostęp do morza są to ryby słonowodne, a że na Kaszubach jest również wiele jezior, to i ryby słodkowodne są często jedzone. Zupa rybna ma więc wiele odmian, od przypominających rosół, po zabielane śmietaną, gęste polewki. Charakterystyczne jest też łączenie grzybów z rybami, co dla niektórych może być połączeniem egzotycznym. Typowym daniem postnym, które jada się w piątki, jest pùlka-slédz, czyli marynowany śledź, pokrojony w kawałki, podawany w zalewie śmietanowo- majonezowej z drobno posiekaną cebulą i ogórkiem kiszonym oraz z ziemniakami gotowanymi i podawanymi w mundurkach. Śledź jest tu na zimno a ziemniaki gorące, co też dla wielu osób bywa dziwne.
A jak wiele wspólnego ma sklepowy śledź po kaszubsku z prawdziwym kaszubskim daniem?
Sklepowy śledź po kaszubsku przygotowany jest w zalewie pomidorowej, ale na Kaszubach najczęściej śledzia podaje się podsmażanego w mące i w zalewie octowej z cebulą, oczywiście na zimno. Ryba ma wówczas nieco kwaskawy posmak. Wersja w zalewie pomidorowej niewiele ma wspólnego z tradycyjną kuchnią kaszubską. I podobnie jak w przypadku takich potraw jak ryba po grecku, pierogi ruskie czy fasolka po bretońsku, jest to bardziej jakieś wyobrażenie na temat naszej kuchni niż jej typowy element. Zdarza się u nas stosowanie przecieru pomidorowego czy np. żurawiny jako dodatków do śledzi, ale nie jest to zbyt popularne i na pewno nie wynika z tradycji kulinarnej Kaszub.
Mamy właśnie porę obiadową – jak wygląda klasyczny, codzienny obiad w tym regionie?
Obiad na Kaszubach opiera się na mięsie i ziemniakach. Zupy nie są specjalnie popularne na co dzień, raczej serwuje się je podczas świąt. Najpopularniejszymi zupami są zupy rybne na północy oraz zupy owocowe i grzybowe na środkowych i południowych Kaszubach. W tradycyjnych zupach oczywiście zamiast makaronu występują lane kluski, bądź ziemniaki. Kaszubski rosół też podawany jest z ziemniakami, często gotowanymi i serwowanymi oddzielnie. Z mięs króluje gęsina i generalnie drób. Charakterystyczne dla dań opartych na mięsie wieprzowym jest jego szmurowanie, czyli podduszanie. Szmurówki przypominają nieco gulasze. Dawniej dla dzieci robiono chipsy jajeczne – ich przyrządzanie przypomina robienie bardzo cienkich i chrupkich naleśników. Dla urozmaicenia smaku używano przy tym np. łojów z wędzonych węgorzy. Dosyć popularne wśród turystów, chyba ze względu na nazwę, która tak naprawdę nie pochodzi z Kaszub, a z Kociewia, są ruchanki, czyli owalne racuszki z ciasta chlebowego. Dawniej smażono je z resztek ciasta niewykorzystanego przy wypieku chleba. Czasem dodawano do nich jabłka. Placki ziemniaczane na Kaszubach jada się chyba tylko na słodko, po bardzo mocnym przysmażeniu, czyli nie podaje się ich z dodatkiem mięs i sosu. Najpopularniejszymi deserami są griz, czyli gotowana na mleku kasza manna z dodatkiem jagodowych albo truskawkowych kompotów oraz gotowany na mleku ryż, z dodatkiem świeżych truskawek albo jagód i słodkiej śmietanki. No i oczywiście różne ciasta, od drożdżówek z kruszonką, po pierniki marchwiowe. Ciasta piecze się zazwyczaj w soboty w takiej ilości, by starczyły do poobiedniej kawy na cały tydzień. Oczywiście obiad jada się na Kaszubach między 12:00, a 14:00, a kawę z ciastem serwuje się zazwyczaj dwie godziny po obiedzie.
Za nami Wielkanoc – czy są jakieś zwyczaje lub potrawy wielkanocne nieco odmienne od tych podstawowych polskich?
Tak, w sumie zwyczaje dotyczące wszystkich możliwych świąt, szczególnie tych dziś niemal zapomnianych, były u nas zupełnie inne. W okresie wielkanocnym najważniejsze było przygotowanie gniazd dla zająca – robiło się to albo w koszykach, które stawiano w domu, albo w ogrodzie, gdzieś przy niewysokich krzewach. Gniazda wyścielano mchem i przyozdabiano np. baziami, im były ładniejsze, tym bogatsze prezenty zając miał w nich zostawić. Oczywiście zazwyczaj były to słodycze, a niegrzecznym dzieciom zając miał zostawiać tylko zajęcze bobki. W poniedziałek wielkanocny świtem należało obmyć nogi w strumieniu, aby zapewnić sobie zdrowie. Zdrowie i powodzenie w relacjach damsko-męskich zapewniać miało także dygowanie młodych dziewcząt jałowcem. Chłopcy wczesnym rankiem odwiedzali domy sąsiadów i smagali dziewczęta po gołych stopach, jeżeli zastali je jeszcze w łóżkach. Nie było natomiast polewania się wodą, co znane jest w kraju jako lany poniedziałek. Niestety, jak wspominałem w pierwszej części naszej rozmowy, wiele takich zwyczajów zostało wypartych za sprawą silniej eksponowanej tradycji polskiej – np. jałowiec został zastąpiony polewaniem się wodą, bo co roku mowa o tym w szkołach i w telewizji, choć wciąż są miejsca, gdzie symbolicznie jałowiec występuje. Radosne świętowanie poprzedzał Wielki Post, który też wiązał się z wieloma tradycjami, a zwieńczeniem był Płaczëbóg, odbywający się w Wielki Piątek. Wówczas gospodarz zabierał najstarszego syna, dziedzica, na obchód po włościach i w miejscach granicznych uderzał w twarz, tak by poleciały łzy. Syn miał dzięki temu zapamiętać gdzie dokładnie przebiegają granice gospodarstwa. Myślę, że to też budowało przez pokolenia silne przywiązanie Kaszubów do własnej ziemi, którą uważano za jedną z najważniejszych wartości. Wielkanocne potrawy raczej nigdy nie były wystawne – oczywiście, mamy święconkę, a w niej jajka, masło, ser, szynka, nieco ciasta drożdżowego z kruszonką, czasem coś czekoladowego. Nie pieczemy babki, nie robimy żuru. Na obiad drób, dawniej gęsina, dziś zazwyczaj pieczony kurczak. Wspomniany wcześniej rosół na ziemniakach.Jedną z wielkanocnych tradycji na Kaszubach jest też wykonywanie długich palm, czasem mających kilkanaście metrów, przypominających trochę palmy z Wileńszczyzny. Wiele zwyczajów wiąże się z naturalnym cyklem pór roku, a za tym – z rolnictwem i rybactwem, albo z różnymi świętami kościelnymi, często mają one jednak genezę pogańską, jak na przykład Ścinanie Kani odbywające się w wigilię św. Jana, Palenie Sztrómana przy okazji Zielonych Świątek, albo popularna w kręgach kultury germańskiej – Noc Walpurgii, w trakcie której wspomina się zmarłych i pali ogniska. Zwyczajów takich jest na prawdę bardzo dużo, myślę, że można by im poświęcić kilka oddzielnych artykułów. No i pamiętajmy, że część z nich w ostatnich kilkunastu latach została wyparta, albo powstały zupełnie nowe tradycje.
Zwyczaje wigilijne zapewne też są odmienne od tych, które my najlepiej znamy?
Oczywiście. Podstawową różnicą jest liczba dań wigilijnych. W Polsce mówi się o 12 daniach, ale na Kaszubach uważano, że dań nie powinno być więcej niż 10, bo to była zła wróżba. Dziś bardzo często jest tak, że Kaszubi sami nie wiedzą już ile tych dań powinno być, bo dziadkowie mówili o maksymalnie 10, a w szkole, telewizji i kościele mówi się o 12 daniach. Jednak bez względu na liczbę dania powinny być postne, mimo iż Kościół zniósł post wigilijny, na Kaszubach zachowano tę tradycję. Charakterystyczną zupą podawaną tego wieczora jest zupa brzadowa, czyli zupa z suszonych owoców takich jak śliwki, jagody, truskawki lekko zabielana śmietaną, podawana z kluskami lanymi. Czasem dodaje się do niej też suszone grzyby. Zanim na Kaszubach pojawiły się choinki, w kącie stawiano snopek zbożowy. Zachowało się to formie podkładania sianka pod obrus. Do dziś prezenty przynosi Gwiazdor, bo Mikołaj przychodzi 6 grudnia. Gwiazdor często jest też jednym z gwiżdżów – kolędników wędrujących po Kaszubach w Gòdë, czyli w okresie świątecznym od wigilii do 6 stycznia. Dawniej inna grupa kolędnicza, zwiastująca przyjście Chrystusa, wędrowała po Kaszubach także w adwencie. Kolędnicy świąteczni przebierają się za różne zwierzęta, za stary i nowy rok, za policjanta, za chłopa i babę, kominiarza i diabła. Ci ostatni robią dużo zamieszania w domach, np. smarują sadzą gospodarzy i ściany. A wspomniany wcześniej Gwiazdor odpytuje dzieci z różnych rzeczy, a za poprawne odpowiedzi wręcza skromne upominki.
Czy jest to stary zanikający zwyczaj czy ciągle żywy?
Powiedziałbym, że nie tylko jest to zwyczaj żywy, ale wręcz coraz popularniejszy. Był taki moment, że wydawał się zanikać, ale za sprawą nauczania języka kaszubskiego w szkołach udało się to uratować. Przez wiele lat organizowano różne przeglądy grup kolędniczych, gdzie osobno oceniało się polskojęzyczne przedstawienia jasełkowe, a osobno spektakle gwiżdżów w języku kaszubskim. Istotnym elementem jest tu muzyka. Gra się i śpiewa różne kaszubskie przyśpiewki i kolędy, a taniec do którego zaprasza się domowników, ma wyrażać radość z nadejścia świąt i nowego roku. W mojej rodzinnej parafii grupy kolędnicze ze wszystkich szkół prezentowały się także w kościele po niedzielnych mszach w czasie kolędowym. Sam brałem udział w takich przedstawieniach i w tradycyjnym odwiedzaniu sąsiednich miejscowości jeszcze w czasach studenckich. Bardzo miło to wspominam – ludzie witali nas życzliwie i nigdy nie wypuszczali w pustymi rękami. Dziad z babą zbierali więc pieniądze i artykuły spożywcze, a starszych kolędników gospodarze częstowali alkoholem.
Wiemy już co warto zjeść na Kaszubach, a czego warto się napić?
Jeżeli mówimy o alkoholach, to tu odpowiedź będzie mało oryginalna – na wszelkiego rodzaju uroczystościach rodzinnych najpopularniejsza była i jest wódka, choć żadnej na Kaszubach się dziś nie wytwarza. Dzięki Kołom Gospodyń Wiejskich coraz większą popularność zdobywają przeróżne nalewki i miody. Ale w ostatnich latach powstało na Kaszubach wiele browarów lokalnych. Dziś Kaszubi częściej piją lokalne piwo, niż za wódkę i inne mocniejsze alkohole. Warto tu wspomnieć o Browarze Spółdzielczym w Pucku. Pracują w nim m.in. wychowankowie szkół specjalnych. Wprowadzają na rynek piwa z kaszubskimi nazwami. Z jednej strony dobrze się to sprzedaje, bo jest lokalne i regionalne – robi się to na Kaszubach i ma kaszubską nazwę, ale ważne jest też to, że to forma wsparcia dla ludzi, którzy za stoją za tym projektem. Niektóre restauracje mają swoje własne browary, czasami ich nazwy nawiązują do lokalnych elementów, więc można by zwiedzać Kaszuby takim tropem. Wina się u nas nie wytwarza na masową skalę. Na początku XX wieku na Kaszubach działały rozlewnie produkujące typowo pomorskie mocne alkohole, które z nazw można kojarzyć np. z Gdańskiem, albo z Żuławami, jedna z takich rozlewni działała w Wejherowie. Dziś prawa do tych produktów mają duże wytwórnie niemieckie, które wciąż je wytwarzają i eksportują do lokalnych restauracji, szczególnie w Gdańsku. A jeżeli chcemy napić się czegoś bez alkoholu, to oczywiście poza kompotami i sokami owocowymi, są jeszcze różne koktajle owocowe na śmietanie lub maślance, a charakterystycznym dla Kaszub napojem może być woda z ogórkami i odrobiną octu. Jest bardzo orzeźwiająca, świetnie pasuje do dań mięsnych, jednak jest bardzo rzadko spotykana.
Jest pan członkiem Fundacji Kaszuby. Jak widać wiele zwyczajów i tradycji się zachowało, język ma status jedynego języka regionalnego w Polsce. Zapytam więc przekornie skąd pomysł na fundację i czy macie jeszcze o co walczyć?
Pomysł wziął się z dwóch potrzeb. Pierwszą jest promowanie i kultywowanie języka i tradycji Kaszub w szerokim znaczeniu. Chcemy to robić poprzez nowoczesne media i wkraczanie w sferę, która dotąd się z tym językiem nie kojarzyła. Dzięki temu chcemy dotrzeć z naszym językiem i kulturą do młodych Kaszubów. Walczymy o to, żeby odwrócić trendy wypierające nasz język i zwyczaje, o których wcześniej wspominałem. Chcemy więc tworzyć i rozwijać modę na kaszubskie elementy w internecie, np. poprzez nakładki na zdjęcia na portalach społecznościowych. Będziemy zachęcać do kultywowania naszych tradycji i chwalenia się tym w internecie. Niedawno przeprowadziliśmy po raz pierwszy konkurs na Kaszubskie Słowo Roku, który ma na celu angażowanie internautów w posługiwanie się językiem kaszubskim. To oni wysyłali własne propozycje, a później wybierali najpopularniejsze słowo w ramach głosowania, gdzie w akcję włączyło się niemal 1000 osób. Cieszy nas bardzo duże zainteresowanie młodych Kaszubów tym konkursem. Prowadzimy też stronę „Słownik polsko-kaszubski”, gdzie skupiamy się na krótkich lekcjach językowych. W planach mamy stworzenie profesjonalnego internetowego słownika kaszubskiego, który będzie tłumaczył na polski, angielski, niemiecki i ukraiński. Na jego podstawie chcemy stworzyć aplikacje do nauki języka kaszubskiego. Wiele osób zgłasza nam, że takie rozwiązania są bardzo potrzebne, gdyż nie mają innej możliwości podjęcia nauki języka kaszubskiego. Dodatkowo brak słownika w internecie jest szczególnie odczuwalny przez uczniów uczących się kaszubskiego na lekcjach zdalnych i hybrydowych z powodu pandemii. Nie każdy ma w domu własny, drukowany słownik polsko-kaszubski, do których dzieci mają dostęp w szkołach. Byłoby to więc dla nich bardzo pomocne, jednak wymaga olbrzymiej pracy i oczywiście pozyskania funduszy na realizację takiego projektu.
Drugą potrzebą, a zarazem obszarem działań Fundacji jest promowanie wyrobów regionalnych. Chcemy promować kaszubskie firmy na Kaszubach i poza Kaszubach, pomagać im wprowadzać język kaszubski do marketingu i do nazw produktów. Podjęliśmy już współpracę z kilkoma dużymi markami, nie tylko z Kaszub, które zdecydowały się na takie rozwiązania. Wiemy, że spotkało się to z bardzo dużym zainteresowaniem konsumentów na Kaszubach. Chcemy przez to budować także modę na kaszubskie produkty poza Kaszubami, a przez nie – promować język kaszubski. Generalnie można powiedzieć, że chcemy, aby język kaszubski zaczął funkcjonować w świadomości Polaków, jako oddzielny język, żeby przywodził pozytywne skojarzenia, np. przez bardzo dobre produkty z Kaszub, a dzięki temu, żeby znów był żywym językiem użytkowym na Kaszubach.
Życzę aby udało się Państwu zrealizować wszystkie plany i serdecznie dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/FundacjaKaszuby/