Skąd w ogóle pomysł na taki projekt? Jak to się zaczęło i co Panią zainspirowało?
Projekt nazywa się ,,Wieś Warmii i Kaszub w osobistych wspomnieniach”. Warmii, bo wychowałam się na Warmii w małej wsi Nowiny, koło Fromborka, tam moi rodzice, mieli tradycyjne gospodarstwo. Obecnie mieszkam na Kaszubach, na wsi, mamy z mężem kawałek ziemi. Znam te tereny, widzę podobieństwa i różnice. Wyrosłam i żyje w tym środowisku. Jest ono dla mnie ważne. Obserwuje zmiany jakie w nim zachodzą, a wszystko dzieje się tak szybko, na moich oczach, czasami z dnia na dzień. Chciałam zachować choć skrawki tego świata, który bezpowrotnie zanika. Oparłam go na prawdziwych relacjach, konkretnych osób. Projekt jest o mieszkańcach wsi. Na podstawie osobistych relacji mieszkańców wsi, dwóch regionów Warmii i Kaszub, stworzyłam w rzeźbie ludowej prawdziwy obraz wsi, która już nie istnieje.
Jak wyglądało zbieranie relacji i ile trwało?
W projekcie wykorzystałam wspomnienia własne i moich znajomych ale też wielu obcych osób. Wiele historii pozyskałam wędrując po wsiach Warmii i Kaszub. W sumie odbyłam 28 wyjazdów studyjnych, w których uczestniczyło około 150 osób. Ilość relacji pozyskanych podczas spotkań była różna czasami żadna relacja mnie nie zaciekawiła, czasami było ich kilka. Z biegiem czasu na spotkania zabierałam rzeźby i to one bywały kluczem do nawiązania dialogu. Spotkania odbywały się w siedzibach Kół Gospodyń Wiejskich, instytucjach, w których spotykają się koła zainteresowań, świetlicach wiejskich oraz mieszkaniach prywatnych. Rozmówcy byli w różnym wieku, ale najwięcej osób starszych, przeważały kobiety. Najstarsza opowieść pochodziła z czasu wojny. Spisywałam te relacje, które mnie zaciekawiły lub wzruszyły. Powstało 70 rzeźb z opisami, 36 z Warmii, 34 z Kaszub. Na każdej pracy zapisałam historie, która była inspiracja do jej powstania, rzeźba i opis to całość.
Czy ludzie chętnie dzielili się swoimi wspomnieniami? Jakie były ich reakcje? Czy jakaś rozmowa albo relacja szczególnie zapadła Pani w pamięć?
Z dzieleniem się wspomnieniami, było różnie. Niektórzy opowiadali bardzo chętnie, nie dając dojść do głosu innym, bardzo chcieli zostać wysłuchani. Ale bywało też trudniej. Czasami ktoś opowiedział świetną historię, którą ja od razu widziałam w rzeźbie, a potem się wycofał, bo stwierdził, że nie chce, aby inni ją poznali. Niektórzy dzielili się anonimowo – na jednym ze spotkań dostałam relację spisaną na kartce, niepodpisaną.
Podczas projektu dużo podróżowałam. Z Kaszub na Warmię jest kawał drogi. Pewnego razu byłam umówiona na spotkanie na Warmii. Przyjechałam, ale spotkanie zostało odwołane. Gdy dostałam tą informacje stałam na podwórku u moich rodziców. Myślałam – taki kawał drogi i co teraz. Patrzę – od strony stodoły wychodzi grupka ludzi, z których znałam tylko naszą sąsiadkę, 90- letnią staruszkę. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że wśród tych osób był pierwszy właściciel tego gospodarstwa, który osiedlił się tutaj w 1947 roku po wojnie. Usiedliśmy w ogrodzie, przyniosłam rzeźby, opowiedziałam o projekcie. Starszy pan podzielił się z nami kilkoma historiami. Jedną z nich, o wyprawie do młyna wykorzystałam w swojej pracy.
Czy Pani zadawała rozmówcom konkretne pytania, czy tez sami wybierali tematy? Jaka kwestia pojawiała się w ich wypowiedziach najczęściej?
Na początku tylko słuchałam i zapisywałam. Generalnie rozmówcy sami z siebie najczęściej opowiadali o dzieciństwie i zwyczajach panujących w ich rodzinnych domach. Nie pytałam o konkretne tematy, ale z czasem tło historii, czyli prace, przy okazji których miało miejsce zdarzenie, zaczęły się powtarzać, a temat był rozległy, czasu mało. A ja nie szukałam przecież tylko relacji, ale inspiracji do rzeźby, chciałam więc, aby prace były różnorodne, dlatego z bólem, ale mówiłam, że mam już taką historie. Chciałam, aby projekt pokazywał prawdziwy obraz wsi, więc w końcu zaczęłam pytać. I tak na rzeźbach pojawiły się obowiązkowe dostawy, czas przemian lat 90, likwidacja PGR, brak ubezpieczeń. Ludzie opowiadali o tym co dobre, ale o tym co ich bolało – to że rolnicy kiedyś płacili za szpital, nie dostawali emerytury, że to dzieci przejmujące gospodarstwo zapewniały im pełne utrzymanie, ale starzy rodzice nie byli ciężarem, pomagali młodym. Babcia jednej z rozmówczyń często powtarzała, że „,to by było wstyd, aby człowiek na swój kawałek chleba nie zarobił” . Te słowa były tak ważna i tak często powtarzały się w tej relacji, że znalazły się na rzeźbie. Dodam, że każda praca jest autentycznym wspomnieniem, uczestnika zdarzenia lub naocznego obserwatora. Na rzeźbach, zapisałam, gdzie pozyskano daną relacje, rok lub lata zdarzenia, miejscowość w której zdarzenie miało miejsce i imię osoby, która opowiedziała historie, jeśli wyraziła na to zgodę.
Jak wygląda gotowy projekt?
Zbudowałam przenośna instalację. 34 elementy z czego 18 elementów dotyczy Kaszub a 16 Warmii. Instalacje podzieliłam kolorystycznie na regiony, Warmia- zielona, Kaszuby- niebieskie. Rzeźby ustawiłam tak, aby całość tworzyła spójną opowieść. Z przodu prac namalowałam tytuły, które prowadzą odbiorcę. Na trzech rzeźbach nazwy napisałam w języku kaszubskim. Instalacje należy oglądać z dwóch stron, aby czytać opisy. Opisy są zapisane na rzeźbach. Jak mówiłam rzeźba i opis to całość. Pierwsze rzeźby mówią skąd przybyli mieszkańcy na te tereny, jakie są ich korzenie. Na pracach przedstawione są zwyczaje, życie codzienne, praca, świętowanie, ale również przepisy narzucone przez państwo. Wyrzeźbiłam też dwie tabliczki informacyjne, gdzie podałam nazwę projektu, region, oraz główne założenie.
Gdzie do tej pory można było oglądać instalację?
Jeździłam ze swoim projektem po festynach, dożynkach i innych imprezach, które odwiedziło setki lub tysiące osób. Była np. na Jarmarku Wdzydzkim, Dożynkach Województwa Pomorskiego, Dożynachi Gminy Frombork. Prezentowałam też swoje prace podczas Dnia Twórcy Ludowego przy Muzeum Etnograficznym w Gdańsku czy na Festiwalu Tradycji Kaszubskich. Rzeźby cieszyły się dużym zainteresowaniem zarówno dzieci jak i dorosłych.
Czy rzeźby wciąż są dostępne i można je obejrzeć?
Obecnie instalacja znajduje się w mojej pracowni. Gdyby nie koronawirus już by wędrowała po Polsce. W czerwcu jeśli ograniczenia się skończą, część wystawy powędruje na południe Polski. Na dzień dzisiejszy jest już kilka instytucji, które chcą pokazać ten projekt. Instalacje można też zobaczyć na mojej artystycznej stronie facebook.
https://www.facebook.com/irenabrzeskateatr/?modal=admin_todo_tour
Jakie ma Pani plany na przyszłość? Planuje Pani jakieś kolejne podobne projekty?
Ten rok miał być dla mnie czasem spektakli, które tworze. Chciałam podróżować i wystawiać je, we wszystkich możliwych miejscach. To przedsięwzięcie nazywam Teatrem Rzeźby, bo spektakle oparte są na rzeźbie, grają w nich rzeźby, zabawki, kukiełki, marionetki, wszystko mojego autorstwa. Ze względu na obecną sytuację, nie mogę tego robić, ale już tworzę następne projekty. Jednym z nich jest – Kapliczka przy trasie 211. Na Kaszubach, na polu, na martwym drzewie, przy trasie 211 powstanie kapliczka, będzie ona widoczna z drogi, będzie można się zatrzymać, usiąść, pomyśleć. Kapliczka dla tych , którzy nie dotarli do domu…
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Magdalena Trzaska